5 maj 2012

13,14


13

Stoimy na tym moście, nieopodal samotnego drzewa. Któryś dzień. Jest słonecznie i ciepło.
- Byłem tu kiedyś z jedną, wiesz – mówi do mnie Cień. - Całowaliśmy się i włożyłem jej rękę do majtek, jedyny raz. Ale przeszkodził nam jakiś koleś, który przechodził...
Śmieję się.
- Dobrze ci tak – mówię i uśmiecham się. - A co się będziesz... Tak publicznie...
- Ty. Dlaczego ty zawsze tak mało opowiadasz? - Cień nagle zmienia temat. - Niewiele historii z twojego życia mógłbym przytoczyć... to znaczy tych, zanim się poznaliśmy, tych wcześniejszych. Jestem ciekaw... powiedz coś. Jakieś szczegóły.
Patrzę na bieg strumyka. Mimo brudu w wodzie odbijała się łąka, niebo i nasze twarze, poruszane delikatnym prądem. Rzeczywiście, nie opowiadałem chyba zbyt dużo, w przeciwieństwie do Cienia. Różnica między nami była taka, że on lubił gadać, a ja nie. Przyczyna więc była prozaiczna – po prostu nie chciało mi się odzywać.
- Mówiłem ci już, że czasem chciałbym, żebyś siedział w mojej głowie. Mógłbyś sobie pooglądać co i jak. Znałbyś te myśli, które teraz muszę wypowiadać na głos, chociaż i tak połowę myśli znasz bez tego – mówię mu. To prawda. Tak, to rozwiązałoby problem – nie musiałbym gadać.
- Jasne – Cień śmieje się. - Faktycznie, czasem odgaduję co tam też masz na myśli.   


14

Miewamy przyjaciół. Spacer w górach. Las wydaje się w słońcu pachnieć jeszcze bardziej. Zieleń trawy razi w oczy.
Jestem pod wrażeniem, gdy widzę każdy jeden kamień obrośnięty mchem. Pod każdym większym wyrasta trawa, cienka jak pajęczyna, zielona jak bajkowe żaby.
Miewamy przyjaciół, więc jest z nami Katarzyna, dziewczyna, niegłupia, młoda, zgrabna. Powiedziała w drodze:
- Ale jesteście. Jak bracia – ton jej był pełen podziwu. - Kłóciliście się kiedyś w ogóle?
Śmiejemy się. Ciekawie jest słyszeć coś takiego. Takie słowa wyznaczają mur, nasze bezpieczne terytorium, którym wszyscy się zachwycają.
- Nie przypominam sobie – mówi Cień. - Ale raz mnie bardzo zdenerwował. Bracia też się kłócą – pokazuje na mnie.
- Kiedy? - pytam go. Nie wiem o co chodzi, muszę zaspokoić ciekawość. Nie przypominałem sobie żadnej kłótni.
- Wiesz... Kiedy powiedziałeś o tym, że się boisz. Że jesteś nieważny. I jeszcze, że się wszystko zepsuje. To całe twoje pierdolenie – Cień wyłożył sprawę. Krótko. Zwięźle. Dosadnie.
- O co dokładnie chodziło? I co, on nie wierzy, że jest ważny? - pyta zdziwiona Katarzyna i wskazuje mnie.
- Powiedział, że czuje się jak drugi plan. Takie tło w życiu.
- Chodziło o to, że ważniejsze rzeczy dopiero przyjdą, a wtedy... - próbuję wyjaśnić, ale sam się zaciąłem. - A wtedy na tym takim twoim życiowym obrazie będziesz ty, coś, a ja gdzieś tam, w tle. Dalej jestem tego zdania. To naturalna kolej rzeczy. 
- ... przestań pierdolić – mówi do mnie Cień wyraźnie poirytowany.
- Zobaczysz.
- Pewne rzeczy się nie zmieniają. Jak są ważne osoby w moim życiu, to zawsze są ważne. Nie ma żadnego tła. To ty się tego kiedyś nauczysz, że ludzi się nie ustawia. Nie ma tła. Jak coś jest ważne, to jest ważne i tyle. Kurwa mać – skwitował Cień. - Nie rozmawiajmy już o tym.
Chwilę szliśmy w milczeniu.
- Ale ta trawa jest zielona – powiedziała dla rozluźnienia Katarzyna.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz