13
Stoimy na tym moście,
nieopodal samotnego drzewa. Któryś dzień. Jest słonecznie i
ciepło.
- Byłem tu kiedyś z
jedną, wiesz – mówi do mnie Cień. - Całowaliśmy się i
włożyłem jej rękę do majtek, jedyny raz. Ale przeszkodził nam
jakiś koleś, który przechodził...
Śmieję się.
- Dobrze ci tak –
mówię i uśmiecham się. - A co się będziesz... Tak
publicznie...
- Ty. Dlaczego ty
zawsze tak mało opowiadasz? - Cień nagle zmienia temat. - Niewiele
historii z twojego życia mógłbym przytoczyć... to znaczy tych,
zanim się poznaliśmy, tych wcześniejszych. Jestem ciekaw...
powiedz coś. Jakieś szczegóły.
Patrzę na bieg
strumyka. Mimo brudu w wodzie odbijała się łąka, niebo i nasze
twarze, poruszane delikatnym prądem. Rzeczywiście, nie opowiadałem
chyba zbyt dużo, w przeciwieństwie do Cienia. Różnica między
nami była taka, że on lubił gadać, a ja nie. Przyczyna więc była
prozaiczna – po prostu nie chciało mi się odzywać.
- Mówiłem ci już,
że czasem chciałbym, żebyś siedział w mojej głowie. Mógłbyś
sobie pooglądać co i jak. Znałbyś te myśli, które teraz muszę
wypowiadać na głos, chociaż i tak połowę myśli znasz bez tego
– mówię mu. To prawda. Tak, to rozwiązałoby problem – nie
musiałbym gadać.
- Jasne – Cień
śmieje się. - Faktycznie, czasem odgaduję co tam też masz na
myśli.
14
Miewamy przyjaciół. Spacer w górach. Las wydaje się w słońcu pachnieć
jeszcze bardziej. Zieleń trawy razi w oczy.
Jestem pod wrażeniem,
gdy widzę każdy jeden kamień obrośnięty mchem. Pod każdym
większym wyrasta trawa, cienka jak pajęczyna, zielona jak bajkowe żaby.
Miewamy przyjaciół,
więc jest z nami Katarzyna, dziewczyna, niegłupia, młoda, zgrabna. Powiedziała w drodze:
- Ale jesteście. Jak
bracia – ton jej był pełen podziwu. - Kłóciliście
się kiedyś w ogóle?
Śmiejemy się. Ciekawie jest słyszeć coś takiego. Takie słowa wyznaczają mur, nasze
bezpieczne terytorium, którym wszyscy się zachwycają.
- Nie przypominam
sobie – mówi Cień. - Ale raz mnie bardzo zdenerwował. Bracia też się kłócą –
pokazuje na mnie.
- Kiedy? - pytam
go. Nie wiem o co chodzi, muszę zaspokoić ciekawość. Nie przypominałem sobie żadnej kłótni.
- Wiesz... Kiedy powiedziałeś o tym, że się boisz. Że jesteś
nieważny. I jeszcze, że się wszystko zepsuje. To całe twoje
pierdolenie – Cień wyłożył sprawę. Krótko. Zwięźle. Dosadnie.
- O co dokładnie chodziło?
I co, on nie wierzy, że jest ważny? - pyta zdziwiona Katarzyna i wskazuje mnie.
- Powiedział, że
czuje się jak drugi plan. Takie tło w życiu.
- Chodziło o to, że
ważniejsze rzeczy dopiero przyjdą, a wtedy... - próbuję
wyjaśnić, ale sam się zaciąłem. - A wtedy na tym takim twoim
życiowym obrazie będziesz ty, coś, a ja gdzieś tam, w tle. Dalej jestem tego zdania. To naturalna kolej rzeczy.
- ... przestań pierdolić – mówi do mnie Cień wyraźnie poirytowany.
- Zobaczysz.
- Pewne rzeczy się
nie zmieniają. Jak są ważne osoby w moim życiu, to zawsze są
ważne. Nie ma żadnego tła. To ty się tego
kiedyś nauczysz, że ludzi się nie ustawia. Nie ma tła. Jak coś
jest ważne, to jest ważne i tyle. Kurwa mać – skwitował Cień.
- Nie rozmawiajmy już o tym.
Chwilę szliśmy w
milczeniu.
- Ale ta trawa jest
zielona – powiedziała dla rozluźnienia Katarzyna.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz